Wywiad z prof. J. Starzykiem

„Pan Kornik i spółka"

- Rozmowa z prof. dr. hab. JERZYM R. STARZYKIEM, z Katedry Ochrony Lasu, Entomologii i Klimatologii Leśnej Uniwersytetu Rolniczego im. H. Kołłątaja w Krakowie.

- Kornik drukarz, szkodnik, który zdziesiątkował beskidzkie lasy. Pojawił się, niczym hiszpański konkwistador, najpierw rozpoznał teren, a potem bezwzględnie go podbił. Zostały tylko przysłowiowe zgliszcza. Podoba się panu profesorowi takie porównanie?

- Jest coś na rzeczy. Korniki są owadami, które żyją w rodzinach. To je odróżnia od innych grup chrząszczy. Tworzą one rodziny złożone chrząszczy rodzicielskich (samca, samicy lub samic) oraz larw. Samic może być kilka, bo niektóre gatunki korników, jak np. kornik drukarz są poligamiczne (wielożenne). Wyszukiwanie drzew, które nadawałyby się do opanowania i gdzie można by założyć rodzinę, to obowiązek, który spoczywa na samcu. Samiec jeśli znajdzie odpowiednie drzewo to dopiero wtedy przy pomocy feromonu agregacyjnego (skupiającego) wabi nie tylko samiczki, ale i inne samce tego samego gatunku. I to jest właśnie ta strategia, że cała armia rusza za taką „forpocztą".

- One są naprawdę inteligentne. Drzewa, od których kornikowa armia rozpoczyna inwazję, nie są przypadkowe. Przyczółki są starannie wybierane.

- Korniki zaczynają eksplorację terenu od drzew, które są nie tylko osłabione przez choroby czy susze. Zwykle są to także drzewa, które zostały nagle odsłonięte, np. na skraju wiatrołomu lub zrębu, gdzie jest ciepło i panują najbardziej optymalne warunki dla rozwoju populacji. W momencie gdy mamy do czynienia z gradacją czyli gwałtownym wzrostem liczebności populacji, korniki potrafią nawet porozumiewać się między sobą, wykorzystując narządy zmysłów, w które wyposażyła je natura. Oprócz wyśmienitego zmysłu węchu, korniki posiadają także narządy odbierające dźwięki.  W sytuacji, gdy populacja jest zbyt liczna, samiec zaczyna wydawać charakterystyczny skrzypiący dźwięk (stridulacja), który odbierają samiczki. Trochę to przypomina zgrzypienie. Na początku naukowcy nie potrafili wyjaśnić czemu służy ten mechanizm. Okazało się, że jest to rodzaj porozumiewania się, dzięki któremu do samiczek już zasiedlających dane drzewo trafia sygnał, by przestały wydzielać feromony wabiące kolejne osobniki, bo na tym drzewie nie ma już dla nich miejsca. To tak jakby wysyłały komunikat: „szukajcie sobie innego miejsca, to jest już zajęte". Szkoda, że takiego mechanizmu brakuje ludziom, czego przykładem są przeludnione aglomeracje. W dużych blokach mieszkalnych  mieszka kilka tysięcy osób, co często bywa przyczyną wielu konfliktów i problemów. U owadów tego nie ma. Owady mają inteligencję, natomiast nie mają intelektu. Inteligencja oznacza, że owady reagują na bodźce zewnętrzne, wyciągają wnioski z tych doświadczeń, ucząc się nowych zachowań.

- Nie dość, że inteligentne to jeszcze agresywne.

- Korniki są chrząszczami bardzo ekspansywnymi. Sprzyja temu ich cykl rozrodczy. Kornik drukarz, który znajdzie drzewo odpowiednie do zasiedlenia wabi przy pomocy feromonów samiczki – dwie, trzy, rzadko cztery. Specjalnie dla nich przygotowuję komorę godową, w której dochodzi do kopulacji, po której samiczki same wygryzają w łyku i miazdze chodniki macierzyste, w których złożą jaja. To jest generacja założycielska. Na tym jednak nie kończy się rola pierwszych rodziców. Część z nich odbywa tzw. żer regeneracyjny, po to by narządy rozrodcze znowu były gotowe do rozmnażania się. Przychodzi czas na „drugą miłość", niekoniecznie z tą samą samicą i z tym samym samcem. To zapewnia nie tylko utrzymanie, a w sprzyjających warunkach zwiększenie liczebności populacji, ale przede wszystkim wymieszanie genów. Agresywna strategia przetrwania, której częścią jest proces rozmnażania powoduje, że od czasu średniowiecza kornik jest odpowiedzialny za wymieranie wielkich połaci drzewostanów.

- W okresie gwałtownego wzrostu liczebności populacji okazuje się, że liczebnie przeważają samice. W momencie, gdy gradacja zaczyna wygasać proporcje płci znowu się zmieniają na korzyść samców. Co reguluje ten mechanizm, skąd one to wiedzą, kiedy lepiej będzie, gdy w populacji przybędzie samic, a kiedy samców?

- W momencie gdy jest stan równowagi, populacja jest na średnim poziomie liczebności, korniki pełnią wtedy rolę „czyściciela lasu" eliminując osłabione drzewa.  Gdy zaczyna się gradacja, okazuje się, że samice wyraźnie dominujące w populacji zaczynają składać więcej jajeczek, następne pokolenie jest też nieco większe – ma więcej ciała tłuszczowego i przez to jest silniejsze, czyli bardziej odporne na choroby i pasożyty. Populacja lawinowo zaczyna rosnąć aż do momentu, gdy zaczyna brakować drzew do zasiedlania. Powoduje to, że zagęszczenie osobników na drzewach jest coraz większe, a to oznacza w konsekwencji podatność na choroby. To tak, jak z epidemią grypy u ludzi, najlepiej rozprzestrzenia się ona na obszarach gęsto zaludnionych. Ponadto być może czynniki endogenne, których do końca nie znamy, również mają wpływ na lata wzrostu i spadku liczebności populacji. Wahania stosunku płci są najbardziej widoczne nie w tej populacji, która lata i zasiedla drzewa, ale w następnej.  

- Trudno polubić kornika drukarza, a jak mu się bliżej przyjrzeć to jest jeszcze po prostu brzydki. Masywny, włochaty, brr…

- Ależ on jest piękny. Gdyby pani obejrzała go pod binokularem,  odpowiednio oświetlonego, to okaże się, że to stworzenie nie ma niczego niepotrzebnego. Te wszystkie włoski, wyrostki i inne szczegóły budowy ciała, są niezbędne do życia. Nawet zwykła domowa mucha oglądana pod binokularem jest cudem przyrody. Oczywiście, że ten niewielki chrząszcz, jakim jest kornik drukarz, w porównaniu z barwnym motylem musi tracić, choć zapewniam, że są owady dużo brzydsze od kornika. Poza tym jest to rzecz gustu. Wielu ludzi uważa owady za wstrętne. Stąd często tytuły programów telewizyjnych o owadach mają w nazwie „robale" pomimo tego, że robaki to zupełnie inny typ organizmów. Określenie „robale" w stosunku do owadów raczej oddaje nasz ludzki wstręt i nierzadko również strach.

 Życie kornika drukarza wcale nie jest takie łatwe i przyjemne jak mogłoby wynikać z naszej rozmowy. Choć sam jest gatunkiem agresywnym to ma wielu wrogów. Niebezpieczeństwo czyha na niego niemal na każdym kroku. Pasożyty, grzyby i bakterie chorobotwórcze i w końcu inne drapieżne owady, dla których jest przysmakiem. W tej grupie jest też dzięcioł, m.in. objęty całkowitą ochroną dzięcioł trójpalczasty. Oszacowano, że jeden osobnik tego gatunku rocznie może zjeść 670 tys. korników. W tym kontekście płodność korników przestaje dziwić. Badania pokazują, np. że tylko z jednego drzewa może się wylęgnąć w ciągu roku od 100 do 150 tys. osobników.

- Wobec takiej hordy drzewa są zupełnie bezbronne?

- Oczywiście, że nie. Zdrowe drzewa nie poddają się bez walki. Np. zalewają wgryzające się w korę owady żywicą. Obrona takiego drzewa może zostać przełamana dopiero wtedy, gdy jednocześnie zaatakuje je duża liczba owadów. Dlatego w okresie gradacji korniki dziesiątkują całe powierzchnie lasu, bo wtedy przy tak ogromnej liczbie osobników, one już nie szukają słabszych drzew tylko atakują wszystkie.

- Co jest przyczyną gradacji kornika? W którym momencie następuje zachwianie równowagi i kornik z owada eliminującego osłabione drzewa atakuje zdrowe drzewostany i staje się powodem ich zagłady?

- Kornik ma skłonność do gradacji w rytmie endogennym i egzogennym. To oznacza, że gwałtowny wzrost liczebności populacji nie jest związany tylko z osłabieniem drzewostanu, który stanowi wtedy łatwo dostępne i bogate środowisko do jego rozrodu, ale z szeregiem innych, nie do końca jeszcze rozszyfrowanych przez naukę czynników. Mówi się tu np. o wpływie plam na słońcu na przebieg gradacji niektórych szkodników. Rytm endogenny jest trudno przewidywalny. Kornik drukarz jest gatunkiem euroazjatyckim, ale został także „zawleczony" do Ameryki Północnej. Tam występuje na niewielkiej przestrzeni. Ciekawe jest to, że jak u nas, czyli w Europie i Azji wybuchają gradacje, to na terenie Ameryki Północnej zauważamy wzrost liczebności populacji, może nie tak gwałtowny, ale jednak zauważalny. Daje to podstawy by myśleć, że nie tylko lokalizacja ma wpływ na wahania liczebności jego populacji. Zresztą podobnie jest z innymi owadami, np. motylami brudnicą mniszką czy brudnicą nieparką, u których gradacje mają miejsce w tym samym czasie, ale w zupełnie rożnych lokalizacjach. Dlaczego? Ciągle nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Badania nad kornikiem drukarzem, mimo że jest to jeden z najlepiej przebadanych i opisanych gatunków owadów, są bardzo trudne. Wymagają przede wszystkim dużych i wielokierunkowych zespołów badawczych.       

- Taki zespół badawczy, został powołany przez dyrektora RDLP w Katowicach. Badania prowadzone w Beskidach dają jakieś zaskakujące rezultaty?

- Przyroda ciągle zaskakuje. Gdy myślimy, że już coś wiemy, odkrywamy coś zupełnie nowego.  Prowadząc badania dla RDLP w Katowicach stwierdziliśmy, że z zasiedlonych przez kornika drukarza żywych świerków opada zielone igliwie. Nikt z nas patrząc na takie drzewo, jeśli nie podejdzie wystarczająco blisko, nie domyśli się, że jest zasiedlone przez kornika. Dopiero po jego ścięciu okazuje się, że w dolnej części strzały nie ma żadnych śladów żerowania kornika, które pojawiają się dopiero wyżej, pod samą koroną. To jest już poważny problem, ponieważ leśnikom będzie trudniej wyznaczyć takie drzewa (tzw. drzewa trocinkowe) i w odpowiednim momencie, zanim korniki z niego wylecą, wyciąć i usunąć z lasu lub okorować. Nauka pozwala nam lepiej poznawać mechanizmy przyrody, ale natura też bezczynnie nie czeka. Ciągle będą kolejne drzwi czekające na otwarcie.

Rozmawiała: MONIKA MATL